niedziela, 20 stycznia 2013

Primum

Więc mam rozumieć, że jestem tu za karę, tak? W tym przerażającym świecie, gdzie dobro zlewa się ze złem i dominują odcienie szarości. Jakże inaczej mam rozumieć rzeczy, które się tu dzieją? To przypadek, że co chwila widzę śmierć na własne oczy? Że chcą mnie zabić, aby zdobyć wyimaginowane profity, bo cóż człowiek prosty, taki jak ja mógłby mieć przy sobie? Odzienie? Żywność? To nie jest już Ziemia, gdzie żywność była potrzebna. Tutaj przedmioty mają inne zastosowania oraz inna jest hierarchia potrzeb. Pierwszą, najważniejszą potrzebą jest zaspokojenie tego dziwnego uczucia tęsknoty, które mnie, jak i każdego z tych, co tutaj trafili dręczy. Tego NIE DA SIĘ zaspokoić. W oczach Boga, pomimo że nie doświadczamy cierpień w poszczególnych kręgach, jesteśmy straceni. A wiecie dlaczego? A jak myślicie, co się stanie z Piekłem, gdy Apokalipsa nastanie, a czterej jeźdźcy apokalipsy wyruszą, zbierać śmiertelne żniwo? Co się stanie z nami, potępieńcami? Czy jest ktoś w stanie do cholery odpowiedzieć mi na to pytanie? Nie rób sobie nadziei, Jason. Znasz przecież odpowiedź. Ta katastrofa prawdopodobnie dla Otchłani będzie miała gorszy przebieg nawet niż na świecie doczesnym. Tamci mają przynajmniej jeszcze szansę odkupienia. Ty jesteś już na straconej pozycji. W końcu już umarłeś, niedawno, pamiętasz? Miałeś wypadek. I trafiłeś tutaj tylko dlatego, że miałeś nie ta wiarę co trzeba. Ale nawet jeżeli - to nie moja wina! Rodzice byli muzułmanami, mnie wychowali w tej wierze, co ja miałem wtedy do powiedzenia? Zresztą, potem im uwierzyłem, ufałem, "że Allah jest jeden jedyny, a jego panowanie jest wszechmocne i niepodzielne". No cóż, niestety, tutaj nie widzę nigdzie Allaha, ale za to spotkałem tylko kilka osób. I uwierzcie mi, ci co to czytacie - gorszego miejsca być nie mogło, gdzie świat pozbawiono Boga, a dano im swobodę. Że na Ziemi tak było? Tak, jednakże tam Ktoś na górze jednak pilnował porządku. Tutaj nie pilnuje nikt. Tutaj panuje samowolka, jeżeli będzie się uważnym to można być świadkiem dantejskich scen, jakie czasem mają tu miejsce. jeżeli nie - cóż,samemu będzie się ofiarą jednej z nich. Ale czy tutaj istnieje coś takiego jak Śmierć? Abbadon? Seth? Tu nie ma nikogo, kto by nadzorował, a żeby przetrwać w miarę bezboleśnie, trzeba umieć zadbać o siebie i swoja kryjówkę. Albo ciągle uciekać. Ewentualnie stać się na końcu jednym z "nich". Tych bezdusznych, co zapomnieli, w jakim świecie wcześniej żyli. Dla nich liczy się tylko zabijanie. Ciągła gra w kotka i myszkę, gdzie starają się być łowcami. Z czasem tracą ludzki wygląd, stają się tylko ciałem człowieka. Duszą zwierze. Ciągle ginące oraz polujące. W tym świecie istnieją jedynie odcienie czerni i bieli, a także bezkresna szarość. Oczywiście, są tutaj także dusze takie jak ja, które chcą zachować resztki społeczeństwa. Spotkałem taką jedną osobę. Szkoda tylko, że ona też zginęła na moich oczach. Sam jeszcze ani razu nie zginąłem, ale on mi opowiedział, że zabili go dwa razy. Za każdym razem przeżywał... nicość. Uczucie niemożliwe do opisania, jakby tam trwał wieki. A wracał w ułamku sekundy, gdzieś indziej na tym "przedsionku". A także on jako jedyny odpowiedział mi na najważniejsze pytanie. 

WITAMY W LIMBO 

3 komentarze:

  1. Zaczytana się melduje i będzie obserwować, bacznie obserwować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadanie, takie tajemnicze... jest w nim coś, co sprawia, że chce się czytać dalej. Nic tylko czekać na kolejny rozdział. Pisz tak dalej. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział pojawi się już jutro po 18 gdzieś, gdy w końcu do domku wrócę.
      Pozdrowionka ^^

      Usuń