Widziałem swoje odbicie w wodzie. Jakimś cudem trafiłem na czyste jezioro. Pominę, co było na jego dnie, nie chcielibyście nigdy tego widzieć. Ale. Widziałem siebie. Widziałem swoją twarz. Której nie było. Jedynie gdy wyszczerzyłem zęby, to były widoczne jakieś szczegóły. Wyglądałem jak wielka czarna plama w kształcie człowieka, która w miejscu oczu ma świecące bielą punkty. I można było zauważyć także usta. Dość napisać, że nienaturalnie szerokie. Zazwyczaj tak widziałem wszystkich dookoła, jednakże nie przewidziałem, że sam taki mogę być. Tak na dobrą sprawę dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że niczym się nie różnię. Że jestem tacy jak wszyscy, tyle że powstrzymuję się przed polowaniem na ofiary. Cha cha cha. Specjalnie wybrać los zwierzyny, by zachować resztki człowieczeństwa. Po co? PO CO?
By chociaż spróbować wygrać z rogatym na jego własnym podwórku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz